Zaszczyt i honor- przedsiębiorstwo Koperskich zadbało o organizację pogrzebu Prymasa Seniora Józefa Glempa
MM: 23 stycznia odszedł po długiej walce z chorobą nowotworową Prymas Józef Glemp. Nie każdy o tym wie, że jego pogrzeb, który jednocześnie był dla Polaków wielką demonstracją patriotyzmu i przywiązania do katolicyzmu miał też wątki mszczonowskie. Jaką konkretnie rolę w organizacji ostatniej drogi Prymasa odegrała Pana firma?
Lukasz Koperski: Na początku zlecono nam wykonanie trumny dla Prymasa. Już to było dla nas niezwykłym wyróżnieniem. Spośród wszystkich wytwórców trumien w kraju wybrano właśnie naszą firmę. Później okazało się, że zlecono nam także udział w całej uroczystości pogrzebowej. Mieliśmy zająć się wszystkim co podczas tego typu uroczystości należy do zadań przedsiębiorstw z branży funeralnej. Nikt z nas nie przypuszczał, że dostąpimy takiego zaszczytu. Wszyscy pracownicy firmy zrozumieli jednocześnie jak wielka odpowiedzialność na nich spoczywa.
MM: Czy Pana przedsiębiorstwo organizowało już pogrzeby znanych osób?
ŁK: W 2010 roku po katastrofie smoleńskiej organizowaliśmy pochówki kapitana rządowego samolotu Arkadiusza Protasiuka oraz księdza infułata Zdzisława Króla (postulatora procesu beatyfikacyjnego księdza Jerzego Popiełuszki, byłego kapelana Warszawskiej Rodziny Katyńskiej), który także zginął pod Smoleńskiem. Po przylocie zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej do Polski uczestniczyliśmy w kondukcie pogrzebowym z lotniska wioząc ciało Szefa Kancelarii Prezydenta RP Władysława Stasiaka. Teraz przyszło nam natomiast uczestniczyć w ostatniej drodze Prymasa Polski. Aby sobie uświadomić, jakie zadanie przed nami postawiono trzeba sobie zdać sprawę, kim w hierarchii kościelnej jest Prymas. W Polsce tytuł prymasa przysługuje arcybiskupom gnieźnieńskim. Dla porównania we Włoszech papieżom. Prymas określany jest jako „pierwszy między równymi”. To wyjątkowa postać. W czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów Prymas w okresie bezkrólewia zastępował króla, czyli był Interrexem, królem tymczasowym. Pamiętając o tym wiedzieliśmy, że podczas tej uroczystości wszystko musi być „po królewsku”. Spoczęło na nas zadanie stworzenia trumny, która ma przetrwać wiele lat. Spoczęła ona w miejscu przeznaczonym dla największych Polaków- w krypcie pod Katedrą Warszawską. Trumna od początku do końca stworzona została w Zakładzie Produkcji Trumien Firmy „Koperski” przy ul. Mazowieckiej w Żyrardowie. Zaprojektowaliśmy ją i wykonaliśmy na to specjalne zamówienie z wyselekcjonowanego drewna dębowego w systemie lakierowania poliestrowego. Dzięki temu wygląda jak zalana szkłem. Musieliśmy ją wykonać w tempie ekspresowym, a to nie takie łatwe, gdyż przy tego typu rodzaju lakierowania schnięcie trzeba pozostawić naturze. Tego procesu nie można w żaden sposób przyspieszyć, bo cała praca pójdzie na marne. Wszystko jednak udało się bez zarzutu i to zaledwie w 24 godziny. Z racji tego, że trumna spoczęła w katakumbach, a nie została złożona w ziemi istniała konieczność wykonania w niej drugiego wkładu – z blachy cynkowej. Przy produkcji używaliśmy specjalnych środków chemicznych oraz zaworu i filtra z węglem aktywnym. Trumnę wieńczył tradycyjny krzyż z wizerunkiem Pana Jezusa oraz tabliczka. Już nie pamiętam ile razy trumna była czyszczona i polerowana. Tak wiele osób ją dotykało, żegnając się z Prymasem, a na jej wyjątkowej, szklistej politurze, każdy dotyk pozostawiał ślady.
MM: Zorganizowanie tak ważnej uroczystości pogrzebowej musiało rodzić wiele problemów?
ŁK: Jej zaplanowaniem zajęli się przedstawiciele Archidiecezji Warszawskiej. Oni też później cały czas ją nadzorowali. Swój udział w przedsięwzięciu miały też wojsko i służby prezydenckie, gdyż w pożegnaniu Prymasa uczestniczył Prezydent RP. Do tego dochodziły też stosowne ustalenia z Biurem Ochrony Rządu. Słowem trzeba było być bardzo elastycznym i umieć współpracować ze wszystkimi zaangażowanymi w to doniosłe wydarzenie. Nie ukrywam, że obok produkcji trumny było to równie trudne zadanie. Podołaliśmy mu i teraz nie kryję z tego powodu dumy. Pracownicy firmy oddelegowani do przygotowania ostatniej drogi Prymasa, byli do dyspozycji Kurii Archidiecezji Warszawskiej przez całe trzy dni. Od strony organizacyjnej pochówku wszystkie decyzje scedowano na nich, ale tak jak wspomniałem każdy krok musiał być ustalany z odpowiednimi decydentami. Najtrudniej było nieść trumnę, bo ludzie nieustannie ją dotykali i całowali. Jednym z czterech niosących był mój syn Wiktor. Większość z nas uważa, że to nic takiego dokonać przeniesienia zwłok. Są jednak w błędzie. Cały zespół musi być zgrany i bardzo uważny. Podczas tego pogrzebu uczestnicy pochówku kilkukrotnie niemalże doprowadzili do prawdziwej katastrofy. Zachodzili niosącym drogę i to nawet na śliskich schodach. Kiedy trumna spoczęła w krypcie wszyscy spojrzeliśmy na siebie wymownie i z olbrzymią ulgą. To był sygnał, że zadanie zostało wykonane bezbłędnie.
MM: Jakie jeszcze inne zadania spoczęły na Waszej firmie w związku z pogrzebem?
ŁK: Zlecono nam także przygotowanie pożegnalnego bukietu, jaki miał złożyć Arcybiskup Metropolita Warszawski Kazimierz Nycz i oryginalnego znicza dla Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Trumnę Prymasa transportowaliśmy jedynym z trzech Jaguarów pogrzebowych, jakie jeżdżą po Polsce. Ten samochód jest obecnie flagowym karawanem firmy „Koperski”.
MM: Pożegnanie i pochówek Prymasa stały się jednocześnie olbrzymim egzaminem profesjonalizmu dla firmy. Jakie będą konsekwencje tych wydarzeń dla jej przyszłej działalności?
ŁK: Za ogromne zaangażowanie, profesjonalne podejście do zleconego nam zadania nasze przedsiębiorstwo otrzymało pisemne podziękowania z Archidiecezji Warszawskiej. Wielokrotnie w rozmowach przed i po uroczystości podkreślano naszą wyjątkową dbałość o szczegóły. Dziś wiemy, że potrafimy podołać tak trudnym zadaniom. Wiedzą też o tym nasi potencjalni klienci. Trzeba jednak pamiętać, że egzamin jeszcze się nie skończył i trwać będzie całymi latami. Nasza trumna musi zachować ciało Prymasa „na wieki”. Ufam, że tak się właśnie stanie. Być może jeszcze kiedyś zostanie otwarta. Nie możemy przecież z różnych względów wykluczyć takiej możliwości. Cały czas czuję olbrzymią odpowiedzialność. Ten model trumny, jeśli trafi do naszych katalogów otrzyma nazwę „kardynalska” lub „prymasowska”. Naprawdę czuję satysfakcję z osiągnięć przedsiębiorstwa. Przed laty, gdy mój ojciec zakładał firmę nawet nie marzył o tym, że jego syn będzie chował najważniejsze osoby w państwie. Wiem, że dziś byłby zadowolony, że tak kontynuuję jego dzieło.
MM: Cały czas zastanawiam się jednak, w jaki sposób dokonano wyboru akurat firmy „Koperski”?
ŁK: Jesteśmy jednym z niewielu Przedsiębiorstw Pogrzebowych, które są w stanie kompleksowo wykonać całe zlecenie od początku do końca. Posiadamy nawet własną fabrykę trumien. Nie mówię tu o zwykłym warsztacie, wytwarzającym trumny. My robimy to już na skalę przemysłową. Zakład przy ulicy Mazowieckiej w Żyrardowie dysponuje: własnym tartakiem, suszarnią, lakiernią i kompletną, specjalistyczną linią produkcyjną, która pozwala realizować nawet indywidualne zlecenia, takie jak to, dotyczące modelu trumny kardynalskiej.
Przedstawiciele Archidiecezji szukając odpowiedniego przedsiębiorstwa pogrzebowego trafili do naszej warszawskiej filii przy Powązkach. To, że w tej chwili posiadamy swoje przedstawicielstwa w czterech miastach daje nam przewagę nad konkurencją. Firma posiada swoją główną siedzibę w Mszczonowie. Centrum pogrzebowym w Żyrardowie, którym kieruje moja małżonka Janina. Wspomnianym zakładem produkcji trumien pod moim okiem uczy się zarządzać obecnie mój młodszy syn Wiktor. Za nowo powstały dom pogrzebowy w Grodzisku Mazowieckim jestem odpowiedzialny osobiście. Zakład Pogrzebowy w Warszawie (róg ulicy Powązkowskiej i Okopowej) prowadzi starszy syn, Błażej. Cieszę się, że firma „Koperski” zachowuje rodzinny charakter. Jesteśmy spółką jawną, której udziałowcami są wszyscy członkowie rodziny. Wspieramy się i uzupełniamy w naszej działalności.
Kontynuując wątek zlecenia, sądzę, że przy powierzeniu naszemu przedsiębiorstwu tak odpowiedzialnego zadania sugerowano się także naszym doświadczeniem zawodowym. Firma w ubiegłym roku obchodziła swoje 75- lecie. W tym roku minie równo 30 lat od kiedy przejąłem ją z rąk ojca. W roku 2002 byłem jednym ze współzałożycieli Polskiej Izby Przedsiębiorców Branży Pogrzebowej i przez pierwsze dwie kadencje jej działalności pełniłem funkcję jej prezesa. Nasze przedsiębiorstwo jest szeroko znane na rynku funeralnym i cieszy się od lat wysokimi notowaniami. To cała tajemnica- kompleksowe działanie, otwartość na klienta i profesjonalizm.
MM: Dziękuję za rozmowę.
ŁK: Dziękuję bardzo.
FOT. Archiwum prywatne