Polityczny efekt motyla
James Comey powiedzial co wiedzial.
A ze niewiele wiedzial, nie duzo tez tresci mogacej odmienic swiat w jego przemowieniu sie znalazlo. Czujki polskiego patriotyzmu walczacego jednak nie spaly, i po naglosnieniu dosc malo znaczacego artykulu w Washington Post, zadbaly o to, by sprawie nadac rozglos. Bedac ironicznym, mozna by sie pokusic o sformulowanie podejrzenia, ze moze to wlasnie najblizsze otoczenie dyrektora FBI postaralo sie o ten polityczny „efekt motyla”.
Przyznam sie, ze ja do tej pory nie wiedzialem kim jest pan James Comey. Dzis nie tylko ja wiem kim ten pan jest i jaka funkcje piastuje. W ciagu jednego weekendu strona Wikipedii, pod ktora mozna znalezc zyciorys i zarys kariery tego pana, zostala wyswietlona ponad 145 tysiecy razy.
Medialna Polska wstrzymala oddech podczas ostatniego weekendu. Polityczni protagonisci przescigiwali sie w pomyslach, co mialby zrobic ten pan, by ukoic zadana rane naszemu narodowi.
A co takiego pan Comey wlasciwie powiedzial?
Przy oczywiscie karygodnej nieprezycyjnosci wypowiedzi (bo pominal chociazby „cywilizowana„ Francje pod kolaboracyjnym rzadem Pétain), a raczej malenkiej czesci tejze, nie odkryl pan Comey po raz kolejny Ameryki. Mowil, ze taki jest czlowiek, ktorego charakter roznie zachowuje sie w warunkach ekstremalnych. Jeden nie odda ani jednej krzty ze swych przekonan, nawet pod realna grozba utraty zycia. Inny z kolei, bedzie probowal po prostu przezyc, dopuszczajac jak najmniej komplikacji do swej codziennosci. Jezeli nad wyborem takich postepowan bedzie krazylo widmo kary smierci, jak bylo to w przypadku pomagania Zydom na terenie okupowanej przez nazistow Polski, motywy podejmowania decyzji o jednym czy drugim wyborze staja sie paradoksalnie duzo latwiejsze.
Niech ilustracja tych slow bedzie porownanie liczby ludnosci wedlug ostatniego spisu powszechnego (1938 rok) w Polsce, a ustalono wtedy prawie 35 milionow mieszkancow, i liczby ludzi bioracych udzial w czynnym ruchu oporu, wedlug danych ZWZ z 1940 roku, ktory podaje cyfre 62 tysiecy. To oznacza, ze okolo 3 % ludnosci na terenie okupowanej Polski uczestniczylo aktywnie w ruchu oporu. Rozne korekcje, przeprowadzane przez roznych historykow, pomagaja zawyzyc ten wynik do okolo 5%.
Idac w slad logiki krytykow wypowiedzi pana Dyrektora FBI, mozna by wysnuc wniosek, ze przytaczajac wyzej wymienione cyfry, probuje insynuowac iz 95% pozostalej ludnosci Polski bylo biernymi lub czynnymi kolaborantami nazistow. Co byloby oczywista bzdura.
Jako Polacy mamy pewnien problem, ktory nazwalbym histerycznym profilem osobowosci historycznej.
Osobowosc histeryczna cechuje pragnienie, nigdy zreszta zaspokojone, przebywania w centrum zdarzen, przedstawiania soba glownego punktu zainteresowania otoczenia. Kolejna cecha jest ciagle i rowniez niezaspokojone pragnienie akceptacji i dowartosciowania. Najmniejsze zas niefortunne, uslyszane zdanie, moze byc potraktowane jako krytyka samej racji bytu. Jako proba zanegowania jezeli nie samego istnienia, to przynajmniej wartosci podmiotowej.
Osobowosci histeryczne sa niezdolne nie tylko do przyjmowania krytyki, ale tez do krytycznego spojrzenia na same siebie. To utrudnia z kolei zycie we wspolnocie spolecznej i uniemozliwia pozytywny rozwoj osobowosci, czyniac ja tez niezdolna do zawierania kompromisow z otoczeniem.
Jezeli w medycynie mozna uciec sie do pomocy w postaci lekarstw czy psychoterapii, w historii narodu jest to o wiele bardziej czasochlonne i skomplikowane.
Jednym, a moze tez i jedynym panaceum na te narodowa dolegliwosc jest wyksztalcenie i rzetelne rozpracowywanie swej wlasnej historii. To jest proces dlugotrwaly i bardzo bolesny.
A historia Polski obfituje w dziejowe objawy histerii, majace swe zrodlo w zaslepieniu, w egocentryzmie i zwyklej glupocie.
Nie brakuje jednak tez ludzi wielkiego serca i ogromnej cywilnej odwagi. W XVI wieku byl nim ksiadz Piotr Skarga, z ambony nawolujacy do wyzbycia sie sarmackiego egoizmu. Byli nimi bracia Ossolinscy, walczacy z liberum veto i z dumnie powtarzana przez owczesna szlachte maksyma, ze „Polska nierzadem stoi”. Byl nim tez ksiadz Stanislaw Konarski, ktory jako pierwszy polski maz stanu, zrozumial role oswiaty i ksztalcenia w Polsce. Niektorzy z tych i innych wolnomyslicieli nie doczekali sie owocow swej pracy, inni dopiero tuz przed smiercia mogli ujrzec przynajmniej pierwsze wydanie dziel swego zycia.
Ale wtedy byly takie postacie. Dzis trudno porownac takie polityczno-historyczne mikroorganizmy jak pan Mastalerek, czy pan Klopotek i wielu innych, ktorzy na jedno zdanie wypowiedziane za oceanem a uslyszane glownie w Polsce, reaguja jak oblani wrzatkiem.
Nie zdalo sie tez na nic, ze pan Comey wyrazil zal, iz uzyl tego niefortunnego sformulowania. Zabraklo slowa „przepraszam”. Bo zalowac moze dlatego, ze powiedzial cos, w co wierzy, ale zdaje sobie sprawe, ze moze to byc niewygodne lub niepopularne. Przeprosilby zas wtedy, kiedy uznalby, ze jego wypowiedz minela sie z prawda i niesprawiedliwie skrzywdzila kogos. Zreszta, sluchajac ton polemiki propagandystow prawicowych (tu daje do przemyslenia, czy PIS to naprawde prawica), i slowo przeprosin by tym panom nie wystarczylo.
No, chyba ze pan Comey przyjechalby do Polski i posypujac sobie glowe popiolem, przeszedlby na kolanach z Czestochowy do Jedwabnego. Choc punkt docelowy tej hipotetycznej pielgrzymki pokutnej z pewnoscia wzbudzilby tez jak zwykle nie za bardzo konstruktywna dyskusje.
Jednak zastanawiam sie , czy w ogole ma pan Comey za cos przepraszac. Politycy polscy krytykuja stan jego wiedzy, moze i slusznie, ale czy to wlasciwi ludzie zabieraja w tej sprawie glos?
Moze najpierw powinnismy sie pochylic na rozpracowaniem historii naszego narodu. Moze powinnismy sprostowac klamstwa i brednie, manipulujace historyczna swiadomoscia naszej mlodziezy?
Jednym z mitow, ktory nalezaloby obalic, jest polska swietoszkowatosc pod wzgledem przesladowan narodu zydowskiego. Oczywiscie, przesladowaniem i wygananiem Zydow, najczesciej w historii nowozytnej zajmowali sie inni, jak nazisici czy bolszewicy. Ale juz nie mozna innych winic za krzywdy wyrzadzone tym ludziom po wojnie.
Kiedy czytam komentarze na forach internetowych, do dzis najciezsza obelga jaka mozna wypowiedziec pod wzgledem osoby publicznej, jest odwolywanie sie do jej korzeni zydowskich. A jezeli takowych nie posiada, to w mig sie je stworzy. Ostatnio uslyszalem pana Jerzego Stuhra, ktory ze zdumieniem dowiedzial sie z jakiejs dosc nawet duzym nakladem wydanej publikacji, ze jest on Zydem. Oczywiscie stwierdzenie tego fikcyjnego faktu mialo tez na celu uswiadomienie, jakim Pan Stuhr jest zlym Polakiem.
Jezeli zdobylibysmy choc troche sie na szczerosc wobec naszej wlasnej historii, slowa Dyrektora FBI zostalyby zrozumiane wlasciwie, nie budzac reakcji ranionych niedzwiedzi czy raczej rozprutych pluszowych misiow.
Jezeli choc troche bylibysmy objektywni wobec wlasnej, wcale nie takiej krysztalowo czystej historii, moze moglibysmy budowac wlasna przyszlosc w duzej wspolnoscie narodow Europy i Swiata.
Przeszlosc powinna byc lekcja, ktorej narod musialby sie bardzo dobrze nauczyc, by zdac egzamin normalnego wspolistnienia w nowoczesnym swiecie.
Zamiast grozic piesciami w imie przez nas samych spaczonych faktow historycznych, powinnismy dbac o dobre imie naszego kraju w dzisiejszych czasach.
Dziwi mnie, ze gdzies tam wypowiedziane jedno nie do konca przemyslane zdanie, znalazlo taki oddzwiek w naszej Ojczyznie.
Dziwi mnie jeszcze bardziej, kiedy Charlie Hebdo, w ostatnim swoim numerze, publikuje na sposob typowy dla tego pisma humorystyczna ilustracje dramatu sprzed ostatniego tygodnia we Francji, kiedy to obywatel Polski, na oczach rodzicow porwal dziewczynke, by zaraz potem ja zgwalcic i zamordowac:
„Francja w strachu: Powrot polskich hydraulikow” – nawiazanie do kampanii przeciw ukladom Schengen, kiedy to we Francji straszono naplywem polskich hydraulikow i pielegniarek
Wydaje mi sie ze wlasnie takie uogolnienia domagaja sie reakcji rzeczowej, nie histerycznej, naszego panstwa.
Polacy jako emigranci tworzyli historie Europy, zarowno ta chlubna jak i ta parszywa jej strone. Ale i w tym nie jestesmy ani gorsi ani lepsi od innych narodow.
A juz z pewnoscia nie jestesmy narodem mesjanskim.